sobota, 28 listopada 2009

Piątkowy spacer i sobotnie rozterki


Po wizycie u lekarza na której to dowiedzieliśmy się że godzina "0" jest co raz bliżej, poszliśmy na spacer na bulwar Gdyński :) Spacer nastroił mnie bardzo pozytywnie, chyba nawet zbyt pozytywnie bo troszkę zaczęłam się forsować, na efekt nie trzeba było długo czekać. W nocy okropny ból, skurcz i do rana brak ruchów córeczki... O 11 zadzwoniłam do położnej, z którą nie miałam jeszcze przyjemności rozmawiać. Okazała się bardzo miłą kobietą, dało się słyszeć, że ma wieloletnie doświadczenie i można na niej polegać. Uznała, że warto podjechać do szpitala. Tego się najbardziej obawiałam, bo historie z Izby Przyjęć które opowiadały moje koleżanki, śnią mi się po nocach.
....
Nie było tak źle :) Wynik KTG w normie, USG także, maleńka szykuje się do wyjścia :) Teraz muszę uzbroić się w cierpliwość i na wszelki wypadek w stoper, kartkę i długopis.